piątek, 10 listopada 2017

Szlachetne zdrowie cz. II. Typowe problemy

 UWAGA!
 
Poniższa notka jest kolejną częścią z cyklu Szlachetne zdrowie, dotyczącą zdrowia szczurów. Jako jego autorka zaznaczam, że nie jestem weterynarzem ani też wpisy z tego cyklu nie mają być ściągą do samodzielnego bądź internetowego diagnozowania. Notka powstała w oparciu o doświadczenia własne oraz wieloletnich opiekunów szczurów. 
Szczura i każde inne zwierzę wykazujące niepokojące objawy, mogące w opinii opiekuna świadczyć o chorobie, należy pokazać weterynarzowi, najlepiej specjalizującemu się w leczeniu danego gatunku.
 
 
Kiedy patrzę na moje doświadczenia z moimi szczurami, przypominam sobie ich objawy, drogę leczenia, wyniki sekcji, a także wiem o przypadkach wśród moich znajomych i nie tylko, odnoszę wrażenie, że szczury mogą chyba zachorować na wszystko, na co tylko da się zachorować. Są jednak pewne problemy, które zdarzają się częściej niż inne i z tymi postaram się na miarę moich możliwości Was zapoznać. Nie będę Wam oczywiście pisać, czy to to jest bakteryjne, a to to jest wirusowe, a dokładnie bierze się z tego, że z tkanką dzieje się to i tamto pod wpływem stężenia cukru, chemitrailsów czy innego diabła. Piszę z mojego "chłopskiego" doświadczenia; o szczegóły, dokładne procesy, przyczyny itd. odsyłam do panów i pań doktor ;) 

Mała uwaga: nie podaję typowych objawów chorobowych jak zmrużone oczy, nastroszona sierść czy wypływ poryfiryny. One pojawiają się praktycznie zawsze, może z wyjątkiem przeziębień i są sygnałem, że dzieje się coś niedobrego - czy to zapalenie płuc, czy guz przysadki, czy problemy z sercem. I tak, wiążą się z cierpieniem. Często dużym.

Przeziębienia
Jak na szczury stosunkowo "drobny" problem, ale zdecydowanie nie warto go lekceważyć, bo ignorowany może przejść do zapalenia górnych i (lub) dolnych dróg oddechowych. Szczur kicha i nie są to pojedyncze kichnięcia od wielkiego dzwonu, "gada", wydając z siebie różne dziwne dźwięki (chrumkanie, gruchanie itp.). Na ogół poryfiryni, zwłaszcza z nosa. Co robić z przeziębieniem? Na wszelki wypadek sprawdź, czy klatka jednak nie stoi w przeciągu. Kolejna rzecz to wyprawa do weterynarza, który oceni, na ile mamy poważny problem, czy wciąż to na pewno tylko przeziębienie, czy już problem zszedł niżej. Przeziębienie zwykle łatwo się leczy, wspomagając się domowymi sposobami  (np. inhalacje*) i suplementami na odporność (np. beta glukan). Dla tych, którzy już zatarli rączki na informację o łatwym leczeniu i pomyśleli, że załatwią sprawę samym beta glukanem przypominam, że nie są raczej w stanie ocenić, czy to ciągle tylko przeziębienie, czy jednak już coś dzieje się w górnych drogach oddechowych. Lepiej iść do weta i dowiedzieć się, że inhalacja i coś na odporność wystarczy, niż potem szarpać się tygodniami z antybiotykiem i zapaleniem płuc, narażając zwierzaka.
*Weterynarze z Ogonka przygotowali fajną notkę o tym, w jaki sposób przygotowujemy i przeprowadzamy inhalację: KLIK! Sama z niego niejednokrotnie korzystałam :) 

Zapalenia górnych i dolnych dróg oddechowych
O ile przeziębienia bez antybiotyku przejść mogą, o tyle zapalenia górnych czy dolnych dróg oddechowych już nie. Jak rozpoznać, że szczur może mieć z tym problem? Przy pomocy weterynarza. Zapalenia dróg oddechowych, w tym płuc, nieleczone lub "agresywne" zostawiają niejednokrotnie ślady w organizmie szczura - wiedzą o tym ci, którzy niejednokrotnie robili szczurowi po takim schorzeniu rtg lub pośmiertnie sekcję. Widać tzw. "zrosty" na płucach. Bywa, że szczur mający właśnie poważne problemy z płucami zachowuje się jak szczur z objawami neurologicznymi! Nieprawdopodobne? Będzie o tym jeszcze przy okazji guzów przysadki.

Nowotwory
Na tę zmorę mocnych nie ma. Poza weterynarzem, a i to nie zawsze. Rodzajów nowotworów jest cała masa. Gruczolaki, mięsaki, kostniako-mięsaki, chłoniaki...
Co robić z tym świństwem? Nie ma rady, trzeba go usunąć. Oczywiście jeśli się da. Gruczolaki od biedy można niby próbować zatrzymać lekami, czasem się to nawet udaje. Mi, jak na razie, nie było dane zaznać tego szczęścia w szczególnie widoczny sposób.
Nie jestem niestety, jako nie-wet, w stanie opisać każdego typu nowotworu. Z doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że nie zawsze to, co wydaje się łatwe do usunięcia takie jest i nie zawsze to, co w naszych oczach wydaje na szczura wyrok, ten wyrok wydaje. Przykład z mojego stada: Oleńka. Ta syjamska malizna (238g to jej życiowy sukces) w wieku roku i paru miesięcy (nawet nie półtora roku) wyhodowała sobie guza na nodze. Niedużego, ale twardego. Moja pierwsza myśl - guz na nodze, twardy, jakby od kości. Złośliwość 100%. Weterynarzowi udało się guza wyłuszczyć, posłać na histopatologię. Małe ryzyko złośliwości. Zdziwienie, ale i mega ulga. Miesiąc później guz jednak odrósł - może coś po wyłuszczeniu zostało. Decydujemy się ciąć nogę. Oleńka, która wtedy w moich oczach miała w wieku roku z hakiem na nodze "wyrok" w postaci "kostniako-mięsaka" (nie potwierdzonego przez badanie histopatologiczne) dożyła 2 lat i 9 miesięcy, łapiąc się na SHSRowską listę trzylatków, nie mając już nigdy problemów z nowotworem.
Podsumowując: nawet jeśli wydaje nam się, że coś nie ma sensu, że coś jest "wyrokiem", warto zaryzykować. Warto wyciąć guza zawsze, gdy nasz weterynarz widzi tu szansę, bo na przykład guz nie jest zbyt niebezpiecznie umiejscowiony. Nie widzi? Skonsultować się z innym, na wszelki wypadek. Dla samych siebie i dla szczura.
Przy okazji weterynarza: weterynarz nie jest w stanie ocenić rodzaju i złośliwości guza. Ba! Czasem nie jest w stanie ocenić, czy to w ogóle jest nowotwór. Od tego są badania histopatologiczne. Oczywiście, ma doświadczenie, niejedno pewnie widział, ale pewność - niestety - daje tylko histo. Dwa przykłady. We wrześniu '16 usuwaliśmy Pecetowi guza z okolic odbytu. Zdaniem chirurga bardzo brzydki, polecił nam jak najszybciej posłać go na histopatologię - mnie zachęcać do tego nie trzeba. Histopatolog guza zbadał i... brzydki guz był zwykłym, łagodnym gruczolakiem. Znam też przypadek szczura, który miał dziwny twór w oczodole wykryty na sekcji - wet (doświadczony, żeby nie było) był pewien, że to zmiana nowotworowa. Co na to histopatologia, zobaczcie sami:
 

Ropnie
Zmiana wypełniona ropą, często wygląda jak nowotwór. Potrafi wyrosnąć w kilka godzin, po operacjach, po ugryzieniach, innych wypadkach, czasem po chorobie. Mogą mieć również podłoże nowotworowe. Wygląda jak guz, jednak na ogół (co nie znaczy "zawsze"!) jest miękka i bolesna. Często lokuje się w uszach, dlatego warto je badać. Najgorzej, jeśli pojawi się wewnątrz szczura i nawet o niej nie wiemy. Co trzeba z tym zrobić? No wiadomo, trzeba się takiego dziada pozbyć, zanim sam się siebie pozbędzie ze szkodą dla szczura. Czyli człowiek w bieli z lek. wet. przed nazwiskiem must be. Nakłuje ropnia, wyczyści, poda stosowny antybiotyk i zleci pewnie jeszcze podawać go w domu. Bywają uciążliwe, bo zdarza się, że trzeba je czyścić codziennie, a skoro są bolesne, trudno o współpracę ze strony szczura. Nie zawsze chcą się ładnie goić. Bywa, że ropnie pękają, wtedy zostaje je tylko oczyścić. Gorzej, jeżeli były duże i pękły do środka. W skrajnych sytuacjach potrafią nawracać i bardzo głęboko penetrować, doprowadzając do śmierci lub konieczności poddania szczura eutanazji. Zwykle najbardziej problematyczne są w okolicach trzewioczaszki, uszu i dróg rodnych (cewka, napletek itd.).

Krwiaki 
Podobne do ropni, z tym, że zamiast ropy w środku jest krew. Zwykle są ciemne, fioletowe, raczej miękkie. Bywa, że osłabiają szczura, jeżeli są duże (miałam taki przypadek u siebie). Jak odróżnić krwiak od ropnia? Tradycyjnie pomoże człowiek zwany wetem ;) 

Pododermatitis 
Zaczerwieniony odcisk na stopach. Jego przyczyn upatruje się zwykle w prętowych półkach, nadwadze, braku higieny. Do niedawna byłam pewna, że rozwija się powoli, ale Husaria nauczyła mnie, że ze zwykłego odcisku do ropiejąco-krwawiącej rany, mimo leczenia, potrafi przejść i w dwa miesiące. Leczenie na ogół jest trudne i uciążliwe. W skrajnych sytuacjach może doprowadzić nawet do konieczności amputacji łapki. U nas taka konieczność zaszła.

  

Zapalenie ucha, ucha środkowego, mózgu
Sygnalizowane są przez takie objawy jak trzepanie łebkiem i przechylanie łebka na jedną stronę, często mylone z guzem przysadki, wylewem. Ciężkie, ale nie niemożliwe do wyleczenia. Z tego względu wizytą u weterynarza nie wolno zwlekać. Poniżej dwa filmiki.
Burton - dzieje się coś neurologicznego. Widać przechyloną głowę, powolniejsze chodzenie, takie dreptanie bardziej, niezborność ruchów. Jak najbardziej mogłoby to być zapalenie ucha w początkowym stadium. Burton jest mylącym przykładem - finalnie uszy były czyste, natomiast owe neurologiczne problemy były efektem przerzutu nowotworu, na który cierpiał, do mózgu.
Krówka - zaawansowane zap. ucha środkowego. Jest nieznacznie przekrzywiona głowa (szczur może ją przechylać tak, a może dużo mocniej), pozornie niby nic się nie dzieje poza tym - ot, szczur sobie stoi. Rzecz w tym, że Krówka - która była moim szczurem - była prawdziwym żywym srebrem i nie usiedziała w miejscu, świat to było dla niej mało. Burton zresztą też nie zaliczał się do szczurów preferujących "wyleż" zamiast wybiegu. To nagranie jest z ostatniego dnia życia Krówki. Po paru godzinach jej stan się pogorszył na tyle, że nie było już nadziei. Jako ciekawostkę powiem, że Krówka była leczona na długo przez złapaniem zapalenia ucha na guza przysadki mózgowej, dostawała Bromergon i czuła się a nim dobrze. Objawy zapalenia ucha wyglądały jednak początkowo tak, że byliśmy pewni, że to atakuje mocniej przysadka. Dopiero gdy pojawił się smród ropy z ucha dotarło do nas, że to mogą być przecież uszy. Weszliśmy oczywiście z antybiotykami. Niestety, o te parę dni za późno. Uważajcie.

Wylew
Hinata po wylewie.
Dwie wersje tego problemu. Pierwsza: śmierć na miejscu. Druga: szczur z ewidentnymi problemami neurologicznymi, ma niezborne ruchy, przelewa się przez ręce, nie wie, co się z nim dzieje. Może być częściowo (albo całkiem) sparaliżowany. Wylew może być mylony z zapaleniem ucha, mózgu lub, chyba najczęściej ostatnio, guzem przysadki - odpowiedź, niestety, daje dopiero sekcja.
Po prawej wrzuciłam zdjęcie Hinaty po wylewie, jednej z dwóch moich pierwszych dziewczynek. Hinata została znaleziona przeze mnie podczas wyciągania szczurów na wybieg. Była nieobecna kompletnie, nie wiedziała, co się dzieje, przewracała się, obracała wręcz wokół własnej osi. Nie mogła normalnie jeść, bo miała sparaliżowaną część pyszczka. Nie mogła zamknąć oka po tej stronie, więc doszło nam nawilżanie go. Weterynarz przedłużył jej życie o trzy tygodnie. Pod koniec zaczęła mieć problemy z oddychaniem, łapała powietrze pyszczkiem. Odeszła, dusząc się na moich kolanach, kiedy czekałam na transport do weta, by pomóc jej odejść. Tu mój apel: jeśli widzicie, że Wasz szczur łapie powietrze pyszczkiem i steryd nic nie pomaga - nie liczcie na to, że nastąpi ozdrowienie. Mi tylko raz i dużo później udało się wyratować z podobnego stanu Husarię (stan wywołany czym innym, nie wylewem). Pożegnajcie tego zwierzaka, nie pozwólcie mu się udusić. Nie życzę Wam szoku, w jakim chodziłam przez następne dni ani tym bardziej nie chcę, by jakikolwiek szczur musiał przeżyć to, co musiała Hinata przez mój brak doświadczenia.

Ropomacicze i krwiomacicze
Żeby takich problemów uniknąć, najlepiej samiczkę wykastrować. Objawiają się wyciekiem ropy lub krwi z dróg rodnych. Ropa nie musi być od razu żółta lub zielonkawa i śmierdząca; czasami wypływ może mieć białawy lub lekko żółtawy kolor i nie śmierdzi. Do czasu. Bywa, że problemem nie jest ropa zbierająca się w macicy, ale np. stan zapalny pochwy. Jak to odróżnić? Nie da się - więc tuptamy do weta. Zarówno ropomacicze jak i krwiomacicze może również oznaczać guza w drogach rodnych, więc to jest objaw, którego nigdy nie lekceważymy!

Problemy kardiologiczne, krążeniowe
Męczenie się po wysiłku, ciężkie oddychanie mimo zdrowych dróg oddechowych, nietrzymanie temperatury, nieprawidłowa praca serca słyszalna stetoskopem, powiększone serce na zdjęciu rentgenowskim, wreszcie badanie echo wykazuje problemy. Serce może nie domagać z różnych powodów. Może to być skutek ciężkiego zapalenia płuc (lub częstych zapaleń płuc), może to być kardiomiopatia rozstrzeniowa (ściany serca stają się coraz cieńsze) lub przerostowa (odwrotnie - ściany robią się coraz grubsze). Dwukrotnie przerobiłam nagły zgon szczurów z kardiomiopatią rozstrzeniową. Na sekcji schorzenie potwierdzone, oprócz tego skrzepy w naczyniach krwionośnych, które spowodowały zator i w konsekwencji nagłą, dosyć gwałtowną śmierć.
Jak mówi moja znajoma - chore serce to wyrok z odroczonym wykonaniem. Na pocieszenie  istnieją wyjątki potwierdzające regułę. Yankes of Anahata - rekordzista wiekowy z SHSRP - miał zdiagnozowane problemy sercowe w bardzo młodym wieku. Miał pożyć 1,5 roku, a zabrakło mu 2 tygodni do skończenia równych 4 lat. I nie odszedł z powodu chorego serca, mimo iż większość życia spędził na lekach nasercowych.

Problemy z jelitami, megacolon
Nie pojawia się może zbyt często, ale jest dosyć problematyczne w leczeniu, więc uczulę i na to. Jeżeli brzuch Waszego ogonka rośnie i zaczyna być twardy, szczur zaczyna wyglądać jak w ciąży (a ciąża nie wchodzi w grę), koniecznie biegnijcie z nim do weterynarza bez czekania, aż mu przejdzie. Jak się to leczy - nie wiem. Mimo pomocy "moich" weterynarzy jeszcze nie miałam przyjemności wyleczyć z tego szczura. Wiem, że to może być skutkiem zatrucia organizmu. Na rtg mogą wyjść zgazowane jelita, mogą być problemy z oddawaniem kału. Z podobnymi objawami wiąże się megacolon, który może być dziedziczny. Może też się zdarzyć, że szczur nam się "zatka" z powodu jakiegoś nowotworu w jelitach...  




Po raz kolejny: nie jestem weterynarzem. Nie mam nawet wykształcenia przyrodniczego. Nie wszystkie przypadłości przerobiło moje stado. Jeśli dalej jesteście głodni wiedzy, Alloszczur ciągle ma niezłą biblioteczkę, choć pewne rzeczy mogły się zdezaktualizować. Szczególnie polecam PIERWSZĄ POMOC.
Tak, wiem, że nie ma nic o guzach przysadki. Celowo je pomijam, bo uważam, że warto im poświęcić osobny wpis. Trochę z doświadczenia, a trochę z frustracji. Widzimy się więc przy guzach przysadki - baj!

2 komentarze:

  1. Po szczurach bardzo widać czy coś im dolega.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak, czasem nie. Czasem bardzo widać, ale okazuje się, że jest za późno na reakcję, bo choroba rozwijała się w ukryciu po cichu wcześniej. Trzeba być bardzo czujnym przy nich.

      Usuń